s.główna

Nr 14       3 kwietnia 2020

autoRPortret

GrzegorzGortat  

(1957 - *), pisarz

* Uzupełnić post factum

KSIĄŻKI JUŻ OBECNE

Patron, Rebis 2003


Julian Rotas, młody warszawski dziennikarz, żyje nadzieją wydania powieści o życiu Christophera Marlowe’a – współczesnego Szekspirowi dramaturga i poety, zdaniem wielu literackich autorytetów przewyższającego talentem autora Makbeta. Jego Marlowe, autor Tragicznych dziejów doktora Fausta, postanawia podobnie jak Faust związać się z Księciem Ciemności. Niespodziewanie w życiu Juliana Rotasa zachodzą duże zmiany: spotyka kobietę swego życia, za sprawą Henryka Stockenhausena, znanego agenta i patrona artystów, jego powieść znajduje wydawcę, a sam autor wkrótce potem zostaje laureatem prestiżowej nagrody literackiej. Kariera Rotasa wygląda obiecująco, przeszkody piętrzące się dotychczas na jego drodze znikają z tajemniczą łatwością. Wszystko rozwija się doskonale do momentu, gdy Stockenhausen, opiekun i przewodnik młodego twórcy, odsłania swe prawdziwe oblicze. Oblicze tego, o którym Pismo mówi obrazowo, że „jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć”. Zastosowana formuła „powieści w powieści” umożliwia równoległą prezentację dziejów Marlowe’a i jego współczesnego odpowiednika, Juliana Rotasa. Prawdziwym alter ego obu postaci jest Faust. A wraz z postacią Fausta pojawia się nieuchronnie pytanie o wolność wyboru i cenę, jaką trzeba za to zapłacić.


O książce pisali:

„Wprost”: „Dylemat godny Fausta: za nagły sukces literat Rotas będzie musiał zapłacić nieoczekiwanie wysoką cenę. Drugi bohater to rywal Szekspira Christopher Marlowe. Jest tajemnica, gęstniejący nastrój i niezbędny dystans, bez którego dobra literatura nie istnieje. Najciekawsza polska powieść ostatniego roku”.

„Rzeczpospolita”: „Fabuła Patrona, jego mocno dynamiczna, ale i sensacyjna intryga, liczne wątki dowodzące bystrej autorskiej obserwacji współczesnego świata, a zwłaszcza Polski, bogactwo odniesień kulturowych – wszystko to potwierdza prawdziwość zdania: literatura to przede wszystkim ciekawie opowiedziana historia. A tę zaś Grzegorz Gortat opowiedział znakomicie”.

„Newsweek”: „Gortat przejął od Bułhakowa pomysł wprowadzenia szatana na ulice wielkiego miasta, niechcianego pisarza w roli bohatera, krytyków niewartych złamanego grosza, wreszcie wątek romantycznej miłości. (…) Julian Rotas to podrzędny dziennikarz, [który] po pracy tworzy wielką powieść o rywalizacji geniuszy renesansowego dramatu: Christophera Marlowe’a i Williama Shakespeare’a. Ale co z tego – wydawcy jeden po drugim odmawiają druku. Do czasu aż agentem literackim Rotasa zostaje Henryk Stockenhausen”.


Fragment powieści: „Strasznie tu nasmrodziłeś, Christoferze” - przemówił Lucyfer, przykładając chusteczkę do nosa. Kit odrzucił fajkę i zaczął rozpędzać dym rękami. Ale zjawa ani myślała się rozpłynąć. „Wybacz porównanie, ale gorsze to niż morowe powietrze. – Lucyfer zakasłał wymownie. - Ani tu myśli zebrać, ani odpocząć”. Kit przyjrzał się przybyszowi. Miał on na sobie strój na poły cudzoziemski, na poły zgodny z angielską modą, z całą pewnością szyty na miarę i wcale nie znoszony. Głowę przyozdobił czarnym, wysokim spiczastym kapeluszem rodem z Niderlandów. Miast kubraka nosił rodzaj przykrótkiego płaszcza, który zwężał się w pasie i kończył tuż przed kolanami, u góry ozdobiony nakrochmaloną kryzą. Nogi miał odziane w czarne rajtuzy i nosił czarne skórzane trzewiki z wysokimi, podwiniętymi cholewkami, zgoła niepodobne do londyńskich. Twarz miał raczej młodą, dość pucułowatą, o cerze bladej, pokrytą jasnym, rzadkim zarostem. Kolor oczu trudno było określić przy świecach; wydawały się niespotykanie jasne i zupełnie pozbawione źrenic. Musiało to być jedynie złudzenie, tak jak z pewnością sennym przywidzeniem była sama zjawa. Kit uszczypnął się z całej siły w policzek. Ale zjawa nadal stała przed nim. „Jeśli siniak jest namacalnym dowodem na istnienie diabła, to właśnie zdobyłeś pierwszy dowód - orzekł przybysz. - Piekące exemplum. Czy może raczej powinienem rzec ‘piekielne’? O, wybacz kiepską paralelę. Gdzie mi się mierzyć z tobą, poetą”.



KSIĄŻKI ZAPOWIADANE

Książka-marzenie


(W obecnym newsletterze odbiegam od dotychczasowej reguły, bo zamiast o „książce zapowiadanej” piszę o „książce wymarzonej”).


Przechodzimy przyśpieszony kurs kształtowania obywatelskich postaw i brania odpowiedzialności za siebie i bliźnich. Staramy się wierzyć, i tę wiarę próbujemy zaszczepić innym, że surowa lekcja, jaką daje nam Historia, może przynieść dobre owoce, jeśli wyciągniemy z niej właściwe wnioski. A nade wszystko uczepiamy się nadziei, że świat w wymiarze międzyludzkim stanie się lepszy. Tymczasem jednak świat jakby się zawęził do tragicznych statystyk. Czy w tych dniach można mieć marzenia? Wolno snuć plany na przyszłość? Chyba nawet trzeba. Marzenia nieodłącznie wiążą się z nadzieją. A nadziei brakuje nam dziś najdotkliwiej.


Podzielę się więc moim pisarskim marzeniem. Marzy mi się napisanie książki o Kafce, powieści z fabułą biegnącą dwoma nurtami. Jest więc Kafka niewyimaginowany, albowiem przedstawione daty, wydarzenia, postacie stanowią część jego biografii; a zarazem Kafka osobisty, bo będący odbiciem mojego indywidualnego widzenia pisarza z Pragi, pozwalający zatem na uruchomienie wyobraźni i kreatywność niedopuszczalną u biografów i literaturoznawców. I równoległy do pierwszego nurt drugi, z pierwszoplanowym bohaterem będącym literackim i na wskroś fikcyjnym alter ego Franza Kafki.


Żyjemy z dnia na dzień, staramy się unikać planów wybiegających w przyszłość. Ale pisarz może mieć plany i marzenia. W 2024 roku przypada setna rocznica śmierci Kafki. Czasu więc zostało niewiele.

KAFKOLOGIA

Człowiek bez wrogów


Dziwak stroniący od ludzi, opryskliwy egoista, z trudem nawiązujący relacje z innymi, nieskory do pomocy – taki obraz żydowskiego pisarza z Pragi tworzącego w języku niemieckim pokutuje w zbiorowej świadomości. Jak dalece jest nieprawdziwy, dowodzą relacje współczesnych Kafce. Według klasowych kolegów, Franz zwracał uwagę schludnością idącą w parze z dobrymi manierami i życzliwością. Hugo Bergmann, w latach gimnazjalnych najbardziej z Kafką zaprzyjaźniony, postrzegał Franza jako pewnego siebie, obdarzonego rzadkim poczuciem humoru i zdrowym rozsądkiem, które to cechy sprawiały, że był cenionym towarzyszem wspólnych szkolnych wypraw, a w życiu dorosłym pożądanym kompanem wieczornych biesiad.


Nawet osoby niechętne autorowi Zamku przyznawały, że był przez wszystkich lubiany i nie miał żadnych wrogów. Jak podkreśla Brod, który Franza często odwiedzał w biurze, w pracy cieszył się sympatią wszystkich, od dyrektora począwszy, a na sprzątaczkach skończywszy. Jeden z biurowych kolegów Kafki wspominał, że Kafka wspomagał drobnymi kwotami jednego z pracowników, z trudem wiążącego koniec z końcem. Kiedy ten przychodził uregulować dług, Kafka odmawiał: „Pan potrzebuje tej pomocy, a ja mam obowiązek jej udzielić”. (Klaus Wagenbach, Franz Kafka, tł. Barbara Ostrowska)




Jak się zapisać do grupy odbiorców newslettera? Proszę wysłać „tak” na adres: grzegorzgortat@gmail.com.
Aby zrezygnować z prenumeraty, wystarczy wysłać „nie”. Na ten sam adres proszę kierować wszelkie pytania i uwagi.