s.główna

Nr 20       15 maja 2020

autoRPortret

GrzegorzGortat  

(1957 - *), pisarz

* Uzupełnić post factum

PIĄTKI Z PIĘTASZKIEM


Robinson i literatura


Mój poczciwy Robinson przy pełni księżyca do cna się przemienił.

„Cóż się dzieje, panie?” – odważyłem się spytać, gdy tak zmienionym go zastałem.

„Literatura, mój durny Piętaszku. Literackie powołanie jak raz upomniało się o twojego pana”.

Zaiste przykra to przypadłość, bo literacko odmieniony jęczy, włosy z głowy wyrywa, pięściami wymachuje, że ani przystąp. Zebrałem się wszak na odwagę i odczekawszy czas jakiś, podszedłem bliżej. Nadzieja mi wróciła, bo przy łuskaniu fasoli go zastałem. Ledwo skończył z fasolą, nie dając odpocząć palcom, do obierania cebuli się bierze. Rękawem łzy co rusz ociera.

„Nie ma na to lekarstwa?” – podchwyciłem z lękiem, bo za przykładem Robinsona i mnie łzy do oczu napłynęły.

„Jedyne remedium to pozwolić słowom znaleźć ujście”.

„Zatem mów, panie. Zamieniam się w słuch”.

„Literatura, durny Piętaszku, to słowa spisane na papierze!”

Uznałem, że czas najwyższy bliżej poznać naturę choroby. Usłyszawszy pytanie, Robinson uśmiechnął się wyrozumiale.

„Przystępnie ci to wyłożę. Literatura jest niczym lustro, w którym świat, przejrzawszy się, nijak się nie rozpozna”.

Trochę to mętne – uznałem w duchu, lecz niezrażony pytam: - „Poza papierem, atramentem i zapasem zaostrzonych piór, czegóż jeszcze literatowi trzeba?”

„Sprytu. Opowieść tak układasz, by każdy w gąszczu znaczeń się zagubił. Głów koronowanych nie tykasz, dopóki na karku się trzymają. Tezę mieszasz z antytezą, bo, zważ dobrze, cnotliwość z zepsuciem ręka w rękę idą przez świat. A i perwersja w rozsądnej dawce wcale nie zawadzi”.

„Perwersja?” – powtórzyłem nowe dla mnie słowo.

„Nieszczęśliwa miłość” – wyjaśnił z westchnieniem, biegnąc wzrokiem ku zagrodzie z kozami.

“Wieleś już, panie, napisał?”

Zbył mnie ruchem ręki.

„Rzecz najważniejsza: wiesz, po czym pisarza odróżnić od pismaka? Pismakowi książkę wydają, pisarz zaś owoc swej twórczej pracy ogłasza drukiem. Ogłasza, zapamiętaj sobie!”

Rozkręcał się dopiero. Wystąpił z przydługim traktatem o sztuce pisania, koniec przemowy okraszając przesłaniem o potrzebie wszczepienia pierwiastka metafizyki w twardą glebę realizmu.

„Metafizyczny wymiar życia mając na względzie, nie sposób… - przerwał. – Ale cóż ty, Piętaszku, z tego zrozumiesz”.

Rozmowa mnie zmorzyła, ale w głowie kłębiło mi się od mądrości Robinsona i nijak nie mogłem zasnąć. Nawiedziło mnie wspomnienie pradziadka i jego nieszczęśliwej miłości L’Olele. By uwolnić się od wspomnień, jąłem przelewać myśli atramentem na papier. Było dużo zasadzek, łez i kłapania zębami, bo podstępni Salamakowie w szesnaste urodziny prababki L’Olele zamienili ją w pieczyste. Pisząc, sam wylałem niejedną łzę i rano wręczałem opowieść Robinsonowi z nadzieją, że i on historią nieszczęsnej prababki się przejmie. Przeczytał krzywiąc się straszliwie, wyzwał mnie od miernot i zapędził do pilnowania kóz.

Trzy dni później wyszperałem moją opowieść na dnie kufra Robinsona. Przepisał ją słowo w słowo i opatrzył własnym nazwiskiem.






Z MIANY, ZMIANY, ZMIANY…


Pokój bez widoku


Od wybuchu pandemii żyjemy inaczej, koronawirus – do pewnego stopnia przynajmniej – dyktuje nam warunki. Rynek książki nie jest wyjątkiem. Powieść Pokój bez widoku, której premierę wydawca Media Rodzina pierwotnie planował na maj, ukaże się w październiku. Tymczasem jest okładka, którą już wcześniej prezentowałem, dzisiaj zaś udostępniam kolejny fragment książki. Jej bohater John M. Godart vel Jan Michał Godurć, „profesor uniwersytetów Princeton, Berkeley i Columbia, znawca Becketta i Bellowa, laureat nagrody literackiej Pulitzera, murowany kandydat do literackiego Nobla”, znalazł się w dość nietypowej sytuacji. Co się wydarzyło? Wszystko wyjaśni się w październiku.


Fragment powieści:

Kiedy uniosłem powieki, z półmroku wychynęła para okrągłych jak koraliki oczu.

Cienkie, długie wąsiki na wysokości mojej twarzy drgnęły badawczo i zaraz zastygły w bezruchu. Leżałem na plecach. Półtora metra nade mną zaczynało się spadziste sklepienie. Miałem wrażenie, że zaraz na mnie spadnie. Zaczynało brakować mi powietrza. Szarpnąłem się, walcząc o oddech. Ledwo się poruszyłem, z piskiem przebiegły po mnie dziesiątki drobnych łapek.


Zerwałem się z wrzaskiem, o mały włos unikając rozbicia głowy o wilgotne sklepienie. Szczury odbiegły niedaleko. Otoczyły mnie półkolem i obserwowały.


Na czworakach gramoliłem się po pochylni ku kwadratowi otworu, odległego w linii prostej o dwa i pół metra. Z trudem pokonałem sześćdziesiąt centymetrów, kiedy buty na śliskiej powierzchni nagle straciły oparcie i zjechałem na brzuchu w dół, wpadając nogami na coś miękkiego.


Rozbiegły się z gniewnym jazgotem. Podkurczyłem nogi. Bałem się spojrzeć za siebie. Tam, gdzie piwniczne sklepienie obniżało się do niespełna metra, wypatrzyłem metalową kratkę. To stamtąd napływało żółtawe mdłe światło i załamywało się na jakiejś przeszkodzie w zasięgu wyciągniętej ręki. Najpierw wypatrzyłem podeszwy męskich półbutów. Idąc wzrokiem dalej, zobaczyłem strzępy białej koszuli wystające spod poszarpanej marynarki. (…)


Nagle opuściła mnie chęć walki. Jakby ktoś dotykiem zimnych dłoni pozbawił mnie resztek sił. Tajemnica śmierci, uznałem, dziwiąc się poniekąd, że nie odczuwam spodziewanej ciekawości. Kiedy kończy się ostatni akt, sam pociągasz za sznurek, by kurtyna szybciej opadła? Oto co metabolizm wyczynia z naszym ciałem, wyrecytował na pierwszej lekcji biologii magister Stocki, demonstrując nam, świeżo upieczonym licealistom, sekwencję pięciu zdjęć ilustrujących cykl ludzkiego życia, oddzielonych cezurą piętnastu lat. Zegar życia, żaden Bóg, powtarzał z naciskiem Stocki, który notabene sam dawno już przestał się zmagać z metabolizmem. Podobnie jak doktor medycyny David S. Kleiner, za życia światowej sławy specjalista od prostaty. Podobnie jak Adam Szloser, do niedawna specjalista od nieruchomości.


Jak się zapisać do grupy odbiorców newslettera? Proszę wysłać „tak” na adres: grzegorzgortat@gmail.com.
Aby zrezygnować z prenumeraty, wystarczy wysłać „nie”. Na ten sam adres proszę kierować wszelkie pytania i uwagi.