s.główna

Nr 37       18 września 2020

autoRPortret

GrzegorzGortat  

(1957 - *), pisarz

* Uzupełnić post factum

NIE DLA NIEGO NOBEL?


Cormac McCarthy (1933), autor takich powieści jak (w polskich przekładach) Krwawy południk, Suttree, To nie jest kraj dla starych ludzi, Droga. Wielu krytyków za jego pisarskie opus magnum uważa „trylogię pogranicza”, na którą składają się: Rącze konie, Przeprawa, Sodoma i Gomora. McCarthy porywa się na tematy trudne: odbrązowienie mitu Dzikiego Zachodu (Krwawy południk), mroki amerykańskiego Południa lat 50. ubiegłego wieku (Suttree), nieuchronne zwycięstwo zła w coraz bardziej „postępowym świecie” (To nie jest kraj dla starych ludzi), dwoistość natury ludzkiej w post-apokaliptycznym świecie sprowadzonym do biologicznej walki o przetrwanie (Droga).


Co uderza mnie najbardziej w „trylogii pogranicza”, to bardzo młody wiek głównych bohaterów w zestawieniu z cechującą ich dojrzałością. Kiedy ich poznajemy, mają po 16 lat. Podejmują decyzje, które zaważą na całym ich życiu, idą za głosem serca bez względu na cenę, walczą o godność, w imię honoru, wierności zasadom i przyjaźni są gotowi do najwyższych poświęceń. Dziwny świat, jakże odległy od naszego, w którym o 25-latku mówi się, że „stoi u progu dorosłości”.


McCarthy ma już 87 lat i należnego mu literackiego Nobla zapewne nie doczeka. Jednak nie tylko z racji na wiek. Parafrazując tytuł jednej z jego powieści – to nie jest świat dla starych pisarzy, którzy nie odwracają oczu i nie uciszają sumienia. „Kiedy mówię cokolwiek o tym, jak świat stacza się do piekła, ludzie tylko się uśmiechają i twierdzą, że się starzeję” – mówi szeryf Bell, główny bohater powieści To nie jest kraj dla starych ludzi. Warto posłuchać, co McCarthy ma nam do powiedzenia.

PO GODZINACH


Sztuka Uli Cy, albo z przymrużeniem oka…


Trudno dziś ocenić, do jakiego stopnia osobiste finansowe kłopoty Uli Cy wpłynęły na jej stosunek do ubóstwa, które nazywała „hańbą naszej cywilizacji”. Przypomnijmy, że zanim jej obrazy trafiły do Museum of Modern Art, Ula Cy mieszkała w przyczepie kempingowej, a swoje „protest-arty” rysowała węglem drzewnym na ściąganych ze śmietników kartonach. Jakkolwiek rzeczy się miały, jest niezaprzeczalnym faktem, że jej późniejsze dzieła okazały się wstrząsem dla wciąż mieszczańskiego społeczeństwa i wywarły presję na światową opinię publiczną, która zaczęła się domagać „wyzwolenia jednostki z korporacyjnych sideł.” O wpływie sztuki Uli Cy na światowe elity świadczy choćby to, że jej słynne dzieło „Stop umowom śmieciowym” zawisło nad wejściem do sali plenarnej Zgromadzenia Ogólnego ONZ.



PIĄTKI Z PIĘTASZKIEM


Robinson i teoria względności

Mój poczciwy Robinson w przypływie dobrego humoru uznał, że czas najwyższy zadbać o mą edukację.

„Jak myślisz, Piętaszku, jak daleko stąd do Księżyca?” – spytał na początek, kijem naprowadzając mą uwagę na obiekt swych rozważań.

„Ze dwa dni drogi?” – odparłem bez przekonania, bo nie znałem łodzi, w której taką drogę można przemierzyć.

„Durny Piętaszku, toć to dużo dalej niż do Anglii! Pewnie dalej nawet niż z Anglii na Czarny Ląd, gdzie słońce tak praży, że człowiek, już na świat przychodząc, ma czarną od gorąca skórę”.

„Szmat drogi – przyznałem. – Ale chyba nie zbudowano jeszcze żaglowca, którym można na Księżyc dopłynąć?”

„Chyba nie” – Westchnął.

„To po cóż się głowić?”

„Postawiłem pytanie teoretyczne”.

„Teoretyczne?” – powtórzyłem usłyszane pierwszy raz słowo.

„Wierzymy, że coś jest realne, nie możemy tego jednak tymczasem dowieść”.

„Nie do końca pojmuję, panie”.

„W królestwie wiedzy świat dzieli się na zjawiska namacalne i nienamacalne, innymi słowy teoretyczne, czyli takie, które, jesteśmy przekonani, są równie realne jak kapusta z grochem do porcji dziczyzny, nijak jednak nie jesteśmy w stanie pochwycić ich w ręce, zmierzyć czy inaczej ułapić, choć całym swym jestestwem do tego dążymy, nierzadko tę porcję kapusty z grochem i dziczyznę czujemy już powonieniem, tym trudniej zatem przychodzi nam się tylko oblizać smakiem...”

„Poczekaj! – przerwałem, bo nagle, na wyciągnięcie ręki, ujrzałem Minooto nagą od czubka głowy po obwieszone perłami stopy. I kiedym darmo wyciągał ręce, by ją pochwycić, pojąłem różnicę między światem zjawisk namacalnych i nienamacalnych, czyli istniejących teoretycznie. – Chyba już rozumiem, panie” – bąknąłem bez entuzjazmu.

„Zapomnij tymczasem o Księżycu – ożywił się – prostszy przykład ci podam. Na początek przypomnij, ile masz lat?”

„Według waszej miary, siedemnaście. Jużem ci tłumaczył, że u nas czas dzieli się nie inaczej jak na dzień i noc”.

„Otóż czas właśnie jako zjawisko nienamacalne doskonale mą myśl tłumaczy. Nikt jeszcze czasu palcem nie dotknął, a przecież istnieje, skoro z roku na rok każdemu siwych włosów przybywa, a ubywa zębów i potencji”.

„I na to są sposoby – wtrąciłem. – Odrobina wężowej maści nawet umrzykowi na jedną noc przywraca męskość”.

„Ale czasu, Piętaszku, nie zatrzymasz. Dożywasz pięćdziesięciu, sześćdziesięciu lat i już zbijają dla ciebie sosnowe deski”.

„Bez wyjątku?”

„Bywają i tacy, którzy osiemdziesiątki dobiją, ale to fenomen nader rzadki”.

„Kiedy i na to jest sposób. Gdyby rok zgodnie z waszymi porami roku podzielić na cztery, to miast pięćdziesięciu lat, żylibyście cztery razy dłużej”.

„Bzdury pleciesz!”

„Tylko teoretyzuję. Gdyby z kolei się umówić, że za jeden rok przyjmujemy wasze cztery ziemskie lata, to kończyłbyś żywot – pomogłem sobie na palcach – w wieku ledwie dwunastu lat”.

„Cudaczne myślenie!” – sarknął.

„Ale teoretycznie, przyznasz, rzecz jest możliwa. Czyż wszystko nie zależy od tego, względem jakiej wartości umawiamy się czas odmierzać?” – Tłumaczyłem mu jeszcze długo i, przyznaję, niezręcznie się czułem, zmuszony wobec Robinsona wyłuszczać rzecz tak oczywistą, jak teoria względności.

Jak się zapisać do grupy odbiorców newslettera? Proszę wysłać „tak” na adres: grzegorzgortat@gmail.com.
Aby zrezygnować z prenumeraty, wystarczy wysłać „nie”. Na ten sam adres proszę kierować wszelkie pytania i uwagi.