s.główna

Nr 44       6 listopada 2020

autoRPortret

GrzegorzGortat  

(1957 - *), pisarz

* Uzupełnić post factum

KTO SIEJE WIATR, ZBIERA…


Dziś czas pożegnań. Nie w tak radykalnym znaczeniu, jak pożegnanie z newsletterem czy jego czytelnikami. Dziś ostatnia część „Piątków z Piętaszkiem” oraz ostatnia odsłona cyklu o Uli Cy i jej wkładzie w historię sztuki. W kolejnym newsletterze mogą się zatem Państwo spodziewać niespodzianek – które, mam nadzieję, przypadną czytelnikom do gustu.


Czas jednak nawiązać do ostatniego newslettera. Przypomnę, zupełnie innego w formie i treści, bo w całości poświęconego ostatnim protestom na ulicach polskich miast po najnowszym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. Pisałem, że moim zdaniem żadne przesłanki nie usprawiedliwiają wulgaryzowania życia publicznego, do czego politycy i niektórzy uczestnicy niechlubnie się przyczynili. Pisałem, że zwłaszcza ludziom kultury nie przystoi z agresji i wulgaryzmów czynić podstawowego oręża. Mówiłem we własnym imieniu, sądząc jednak po reakcjach czytelników, którzy zechcieli do mnie napisać, nie byłem odosobniony.


Charles Bukowski, jeden z moich ulubionych pisarzy amerykańskich, prowokował czytelników i stylem życia, i tekstami. Nie stronił od obscenów i wulgaryzmów. Cóż, jeden Charles Bukowski przyciąga uwagę i skłania do refleksji; tysiące bluzgających Charlesów Bukowskich ostatecznie wywołuje wzruszenie ramion, a z czasem niechęć. Bo przeklinać też trzeba umieć. Niedościgłym mistrzem był Gustaw Holoubek, czemu dał wyraz w pamiętnej scence z udziałem mocno wstawionego Himilsbacha. Niczego temu ostatniemu nie ujmując, wybrałbym towarzystwo Holoubka, bo podobnie jak on wierzę, że należy stawać w obronie kultury i Kultury. Zwłaszcza tym, którzy w tworzeniu różnorako rozumianej Kultury biorą czynny udział.

PO GODZINACH


Sztuka Uli Cy, albo z przymrużeniem oka…


Żart? Anegdota? Krotochwila? Czy twórca, który zdaje się uciekać do tanich sztuczek może się trwale zapisać w pamięci potomnych? Slav Tucholsky w Atlasie artystów niepokornych notuje taką uwagę: „Nadrzędną zasadą Uli Cy było dążenie do celu prostymi środkami artystycznymi. 'Wyrafinowana myśl, prosta kreska' – powtarzała. Trudno dziś znaleźć artystę jej pokroju, twórcę, który świadomie rezygnuje z brawury stylu dla prostoty myśli. Taką ją zapamiętajmy”. Miejmy te słowa w pamięci, gdy w ostatniej odsłonie cyklu o sztuce Uli Cy będziemy kontemplować jedno z jej pierwszych ukończonych dzieł, które otwiera serię Kobiety Wielkich. (Reprodukowano za zgodą Nouveau Musée National).



PIĄTKI Z PIĘTASZKIEM


Robinson i wyrzuty sumienia

Mój poczciwy Robinson nie zważając na spiekotę, leżał plackiem na plaży, uwolniony od koziego kaftana, nagi tors i przyrodzenie wystawiając na słońce. Mijały godziny, a Robinson tkwił nieporuszony w piaszczystym grajdołku. Nie drgnął nawet, kiedy fale przypływu jęły muskać mu pięty. Lęk mnie zdjął, że duch opuścił ciało i Robinson zażywa już metafizycznych rozkoszy w umiłowanej Anglii, ziemskie członki skazując na zatracenie. Zbliżyłem się ostrożnie i obiadem z pieczonych przepiórek jąłem drażnić mu nozdrza. Podniósł powieki.

„Odstąp” – wycharczał.

„Bałem się, żeś zasłabł”.

„Nic mi nie jest” – wydusił nieprzyjemnie.

„Twoje spieczone ciało może być innego zdania”.

„Odejdź, Piętaszku. Ciało skazuję na cierpienie, by ratować duszę”.

Oho, jęknąłem, znów przez trzy dni zmagać się będzie z grzechem i wiecznym potępieniem, o jedzeniu zapominając. Postanowiłem użyć podstępu:

„Posil, panie, ciało obiadem, a łatwiej ci przyjdzie zatroszczyć się o duszę”.

Pociągnął nosem, łowiąc zapach pieczonego ptactwa.

„Podstępny Piętaszku, skoro dopadły mnie wyrzuty sumienia, mam myśli na obiedzie skupić?”.

„Wyrzuty sumienia? Wybacz, panie, ale pierwszy raz słyszę o takiej przypadłości”.

Westchnął ciężko i przystąpił do wyjaśnień:

„Gdy zło i dobro toczą w tobie walkę, sumienie to głos naszego Pana, który daje ci w bok kuksańca, mówiąc, żeś w grzech zabrnął, ale masz jeszcze szansę zawrócić znad przepaści”.

„Nie krzyw się, panie, ale takiegom głosu nigdy nie słyszał”.

„Durny Piętaszku, jakże rzecz tak złożoną i niewymierną mam ci w dwóch zdaniach przedstawić? Spróbuję: sumienie odzywa się na podobieństwo żołądka. Kładzie ci się ciężarem grzechu i dech wstrzymuje, podobnie jak żołądek wypchany ponad miarę od przeżarcia spać ni oddychać nie daje”.

„Nigdym nie cierpiał z przejedzenia. A bez jadła pięć dni bez wielkiej straty dla ciała mogę wytrzymać. Skoro więc radzę sobie z żołądkiem, którego obecność czuję na co dzień, to tym bardziej mógłbym się uporać z sumieniem, którego nigdzie u siebie nie wymacałem”.

„Jako rzekłem, zjawiska tak subtelnego z natury swoim ubogim umysłem nie obejmiesz”.

„Objaśnij, panie, rzecz na przykładzie, łatwiej mi będzie śledzić twą myśl”.

„Widzisz ten kamień?” – spytał, głowę unosząc i kamień wodą obmywany pokazując.

„Widzę”.

„Z samego rana przypomniałem sobie grzech w młodości popełniony i od tej chwili ugniata mi sumienie, jakby ktoś kamień na mnie położył”.

„Jakiż to straszny grzech po latach cię dopadł?”.

„Wyznam ci go, Piętaszku, bo skoro jego ohydę obnażę, łacniej może głos sumienia uciszę”.

„Słucham, panie”.

„Na miesiąc przed mą ucieczką na morze, brzegiem rzeki szedłem, kiedym ujrzał dziewczę nagie niemal, swoje dziewicze wdzięki nad praną bielizną pochylające”.

„Dałeś upust chuci i biedną skrzywdziłeś? Zaiste, ciężki to grzech”.

„Nie, durny Piętaszku! Do lupanaru pobiegłem i w domu płatnej miłości podobne tamtej dziewczę wyszukałem”.

„Aha. I pewnieś swą ostrogą dźgał ją ponad miarę”.

„Bodaj tam! Sama z alkowy nie chciała mnie wypuścić”.

„Zatem jaki grzech sobie wyrzucasz? Oszukałeś ją przy zapłacie?”.

„Nie, wierny Piętaszku, uczciwe starania wynagrodziłem jej w dwójnasób. Rzecz w tym, żem pieniądze ojcu z kufra podebrał. Biedak przez cztery tygodnie sam wizyt w lupanarze musiał sobie odmawiać!”.



Jak się zapisać do grupy odbiorców newslettera? Proszę wysłać „tak” na adres: grzegorzgortat@gmail.com.
Aby zrezygnować z prenumeraty, wystarczy wysłać „nie”. Na ten sam adres proszę kierować wszelkie pytania i uwagi.