s.główna

Nr 57       5 lutego 2021

autoRPortret

GrzegorzGortat  

(1957 - *), pisarz

* Uzupełnić post factum

2 B R 0 2 B


(Fragment „Ogrodu rozkoszy ziemskich”
Hieronima Boscha)

W opowiadaniu Kurta Vonneguta pod tytułem 2 B R 0 2 B społeczeństwo amerykańskie trwa w stanie permanentnej, niczym nie zakłóconej szczęśliwości.„Nie ma więzień, slumsów, zakładów dla umysłowo chorych, nie ma kalek, biedy ani wojen. Pokonano wszystkie choroby. Uporano się też ze starością”. Śmierć, oczywiście, się zdarza, ale głównie za sprawą nieszczęśliwych wypadków. Średnia długość życia wynosi 129 lat. Raj na ziemi, prawda? W czym zatem tkwi haczyk?

Cały system nastawiony jest na to, by liczebność utrzymywać na niezmiennym poziomie 40 milionów obywateli. Bilans narodzin i zgonów musi się zgadzać. Mówiąc wprost – dziecko, które przyjdzie na świat, może zachować życie tylko pod warunkiem, że rodzice znajdą kogoś, kto sam gotów jest oddać życie.


Czytelnik anglojęzyczny bez trudu rozszyfruje tytuł opowiadania jako hamletowskie „być albo nie być”. Tytułowe 2 B R 0 2 B to również numer telefonu w fikcyjnym Federalnym Biurze ds. Wypowiedzeń, gdzie przyjmuje się zgłoszenia od osób gotowych przenieść się na tamten świat, żeby innym zwolnić miejsce.


Morał? Puenta? Darujmy sobie. Żyjemy w czasach, gdy wbrew faktom dla jednych białe jest czarne, dla innych zaś czarne jest białe. Stawianie pytań, by dociekać prawdy, o mąceniu dobrego samopoczucia nie wspomnę, zeszło na dalszy plan.


Zresztą, kto dzisiaj słucha pisarzy.


Z OSTATNIEJ CHWILI


Pamiętają Państwo zapewne, że jakiś czas temu pytałem, jakim innym słowem ewentualnie zastąpić angielskie „newsletter”. Odpowiedzi były różne; dominowało przekonanie, że angielski termin nie jest wcale złym rozwiązaniem. Co ciekawe, wybór porad ekspertów serwisu SJP.pwn.pl jest rozsyłany w formie elektronicznej właśnie pod tytułem Newsletter Poradni Językowej PWN. Zatem chyba przy „newsletterze” pozostaniemy. Oczywiście do czasu, aż pojawi się inne, bardziej akceptowalne rozwiązanie.


I na koniec dwie dobre wiadomości, choć tymczasem ograniczone do enigmatycznych zapowiedzi. Wyjaśnię tylko, że chodzi o już obecny na rynku tytuł Moje cudowne dzieciństwo w Aleppo oraz jeszcze nie wydaną powieść Pokój bez widoku. Więcej szczegółów, mam nadzieję, podam w kolejnych numerach newslettera.


ZAPISKI MĘŻCZYZNY PO NIEWŁAŚCIWEJ STRONIE CZTERDZIESTKI


Literaci na ring!


Walkę o najważniejszy w Polsce literacki wawrzyn zakontraktowano na dziesięć rund. W niedzielny wieczór widownia Teatru Wielkiego zapełniła się po brzegi. Jurorzy Nagrody Literackiej "Sęki" zajęli miejsca tuż przy scenie przerobionej na ring, w pierwszym rzędzie zasiadł prezydent z małżonką oraz przedstawiciele firm fundujących nagrodę.


Broniący tytułu Iks, prozaik, poeta i eseista starszego pokolenia, już w pierwszej rundzie celną rymowaną puentą położył na deski Igreka – prozaika, poetę i eseistę młodszego pokolenia. W drugiej rundzie Igrek wyprowadził z prawej śmiały w treści erotyk – i systematycznie zaczął odrabiać straty. Runda trzecia i połowa czwartej przebiegały pod dyktando Iksa – dwukrotny laureat literackich "Sęków" lewym prostym trzymał przeciwnika na dystans, co jakiś czas obijając mu tułów wersami z najnowszego tomiku Razy i skazy. Pod koniec czwartej rundy Igrek zmylił Mistrza i zasunął mu pod żebro obrazoburczy cytat ze swej debiutanckiej powieści Kicha. Iks dotrwał do gongu, po przerwie zaś zasypał Młodego gradem Joyce’owych wulgaryzmów z ostatniego okresu twórczości autora Ulissesa. Zapędzony do narożnika, Igrek odpowiedział bitym z biodra hemingwayem, by następnie, podstępnie zmieniwszy genre, przejść do ataku Fredrowską krotochwilą. Iks stracił rezon, bez powodzenia próbował punktować Miłoszem na przemian z Herbertem. Z trudem chwytał oddech. Literacka sensacja wisiała w powietrzu.


W rundzie szóstej Igrek z powodzeniem zastosował kombinację MMA: Mickiewicz-Masłowska-Asnyk. W siódmej umocnił zarysowującą się przewagę. Iks bronił się nieporadnie, niepotrzebnie sięgając po wyświechtany repertuar balzaków i bitych z zamachu flaubertów. W ósmej Igrek zmierzał już do pewnego zwycięstwa, kiedy niespodziewanie szczęście go opuściło: uderzył eposem ze stalinowskiego okresu twórczości Iksa, co jurorzy zakwalifikowali jako cios poniżej pasa i odjęli mu dwa punkty.


W przedostatnim starciu Igrek serią kąśliwych tyrmandów położył Mistrza na łopatki. Runda ostatnia też zaczęła się po jego myśli. Iks zgiął się w pół pod hip-hopową frazą Masłowskiej, mądrze choć bez powodzenie próbował się ratować podbródkowym kuczokiem. Raptem zmienił taktykę. Zamarkował uderzenie bogoojczyźnianym mickiewiczem, by nagle bitym od dołu mrożkiem trafić Młodego w sam środek szczęki.


W tejże chwili zabrzmiał gong kończący walkę. Pięć tysięcy widzów w teatrze oraz sześć milionów przed telewizorami zamarło w oczekiwaniu na rozstrzygnięcie, komu w tym roku przypadnie najważniejsza w kraju nagroda literacka. Nagle zaskrzypiały drzwi dzielące salę od foyer, kamery posłusznie wykonały obrót o sto osiemdziesiąt stopni – i w obecności wielomilionowej telewizyjnej widowni na purpurę ceremonialnego dywanu spłynęła mocno spóźniona A.R., bohaterka tabloidów i pism dla panów, propagatorka fitnessu, postępu i skąpego przyodziewku, spychając w niebyt werdykt Wielkiej Kapituły Nagrody Literackiej „Sęki”.




Jak się zapisać do grupy odbiorców newslettera? Proszę wysłać „tak” na adres: grzegorzgortat@gmail.com.
Aby zrezygnować z prenumeraty, wystarczy wysłać „nie”. Na ten sam adres proszę kierować wszelkie pytania i uwagi.