s.główna

Nr 18       1 maja 2020

autoRPortret

GrzegorzGortat  

(1957 - *), pisarz

* Uzupełnić post factum

PIĄTKI Z PIĘTASZKIEM


Robinson i cywilizacyjna przepaść

Mój poczciwy Robinson  nie mógł się nadziwić, że od rana milczę i na żadne pytania nie odpowiadam. Przerwałem milczenie dopiero po zachodzie słońca. „Głód cię przygnał?” – syknął, kiedy dosiadłem się do ogniska i wreszcie się odezwałem. Odkroiłem płat koziny i żując, rzekłem: „Musisz wiedzieć, że przyrzekłem sobie ślubem milczenia uczcić każdą rocznicę śmierci mego nieszczęsnego ojca”.

„Na co mu się zmarło?”

„Rzec można, że z gorąca. Skończył w kotle Salamaków”.

„Okrutna śmierć! Musiał się wycierpieć”.

„Przed włożeniem do kotła napoili go wywarem z górskich maków, by nic nie czuł. Na szczęście godnie się z nim obeszli. Po ugotowaniu poćwiartowali i co lepsze kawałki zjedli”.

„Zjedli?” – wybałuszył oczy.

„Nade wszystko serce. Tatuś cieszył się sławą wielkiego wojownika. A że znany był też z męskiego wigoru, o przyrodzenie Salamakowie ciągnęli losy”.

„Biedny Piętaszku! Jakże okrutnie los się z tobą obszedł”.

„Odpłaciłem im pięknym za nadobne! Syna wodza Salamaków schwytałem, ugotowałem i podzieliłem. Żaden był jeszcze z niego wojownik, więc chętnych do jedzenia za wielu nie było”.

„Dzikie obyczaje! – Sam odkroił mi płat mięsa i podsunął. – Jeśli dane nam będzie zaznać szczęścia ujrzenia mego rodzinnego kraju, poznasz świat, gdzie człowiek z człowiekiem po ludzku się obchodzi”.

„Nikt nikomu życia nie odbiera?”

„No, i to się zdarza... Ale morderca po schwytaniu przed sądem staje i ponosi zasłużoną karę”.

„Jaki los go czeka?”

„Szubienica. Chyba że podniósł rękę na władzę królewską. Albo wiarę papistowską szerzył”.

„Co wtedy?”

„Za zdradę stanu jedna jest kara: wleczenie, wieszanie i ćwiartowanie”.

„Wybacz, panie, ale gdy trzy obrazy na siebie się nakładają, mgła oczy mi zasnuwa”.

„Wyłuszczę ci po kolei. Skazaniec wleczony jest po ziemi z więzienia aż na miejsce straceń. Piękny to widok dla tłumów zgromadzonych na drodze. Choć z entuzjazmem należy uważać, bo przy niewprawnym kacie więzień umiera, zanim zarzucą mu pętlę na szyję. Takie niechlujstwo, szczęśliwie, rzadko się zdarza. Następnie kat funduje mu szubienicę, ale baczy, by łotra tylko solidnie poddusić i spuścić na deski, zanim kark sobie skręci. Musi żyć jeszcze, kiedy będą przecinać mu kałdun i na jego oczach bebechy wyciągać. Na samym końcu obcinają mu głowę i wreszcie ćwiartują”.

„Dość, panie!” – jęknąłem, czując, jak niestrawiona kozina podchodzi mi do gardła.

„To nie wszystko jeszcze. Papistowskim wichrzycielom ucina się przyrodzenie, by bardziej odczuli ogrom swej winy”.

„Nie wierzę, panie...”

„Sam widziałem. W całej Anglii nie masz ulubieńszej rozrywki nad widok kary sumiennie i bez pośpiechu wymierzanej. Miałem dziesięć lat, kiedym pierwszy raz dostąpił tej przyjemności. Mój szacowny ojciec zawiózł nas całą rodziną do londyńskiego Tyburn. Godne, historyczne miejsce, wieszają tam i ćwiartują już od bodaj trzech wieków. Choć tamten akurat dzień nieszczególnie wspominam. Sądzili Johna Jamesa, jednego z buntowników, którym zachciało się zaprowadzić szczęście wieczne na ziemi ponad głową naszego ukochanego króla. Kat okazał się tak niezręczny, że James już na szubienicy wyzionął ducha i reszta spektaklu nędznika ominęła".

Mówił jeszcze długo, ja zaś przeczesując wzrokiem nocny horyzont, pocieszenia szukałem w myśli, że łodzie Salamaków częściej jednak przybijają do wyspy niż angielskie statki.

PREMIERA NOWEJ KSIĄŻKI


Morze. Odpływ, powieść dla młodszego czytelnika, ukaże się w połowie maja nakładem wydawnictwa Media Rodzina.


Książki klasyfikujemy wiekowo z różnych powodów – choćby po to, by je ustawić na „właściwej” bibliotecznej półce. Gwoli ścisłości dodam więc, że równoprawnymi adresatami tej powieści są również czytelnicy dorośli, rodziców nie wyłączając. Bo o czym jest ta książka? „O kilku sekundach, które raz na zawsze odmieniają życie. O wyrzutach sumienia, które nie pozwalają wymazać z pamięci własnego tchórzostwa. O wstydliwej przeszłości, z którą prędzej czy później musimy się zmierzyć”. Tyle tekst na okładce. By dowiedzieć się więcej, trzeba po książkę sięgnąć. Gorąco do tego zachęcam.



KAFKA W KOMPLECIE!


No, nie tyle Kafka, co poświęcona mu trzytomowa biografia, której dwa ostatnie tomy właśnie do mnie dotarły. (Wypada mi tylko żałować, że nie znam niemieckiego, ale angielskie tłumaczenie jest doskonałe i wierne). Niech Państwa nie zmyli, że dwa „nowe” tomy różnią się formą zewnętrzną od wcześniejszego, opisującego lata 1910-1915; ten tom bowiem, choć w trylogii zajmuje pozycję „środkową”, ukazał się jako pierwszy (oryginalne niem. wydanie 2002 r.). Powód? Stach zaczął od stosunkowo dobrze udokumentowanego okresu 1910-1915, jako że większość materiałów dotyczących życia Franza do roku 1910 znajdowała się w posiadaniu spadkobierców Maxa Broda i badacze przez wiele lat nie mieli do nich dostępu. Choć wypada się zgodzić z opinią, iż żadna poświęcona Kafce biografia nie może zostać uznana za pełną i definitywną, praca Stacha z całą pewnością jest najbliższa tak rozumianemu ideałowi. Poświęcić ponad dwadzieścia lat na biografię pisarza, który ma na swoim koncie trzy nieukończone powieści? Warto było? Kto stawia takie pytanie na poważnie, powinien trylogię Stacha przeczytać. A jeszcze lepiej, powinien zacząć czytać Kafkę.





Jak się zapisać do grupy odbiorców newslettera? Proszę wysłać „tak” na adres: grzegorzgortat@gmail.com.
Aby zrezygnować z prenumeraty, wystarczy wysłać „nie”. Na ten sam adres proszę kierować wszelkie pytania i uwagi.