s.główna

Nr 5       31 stycznia 2020

autoRPortret

GrzegorzGortat  

(1957 - *), pisarz

* Uzupełnić post factum

KSIĄŻKI JUŻ OBECNE

Ewelina i Czarny Ptak; seria „LEPIEJ W TO UWIERZ”, Ezop 2013


Po śmierci matki 9-letnia Ewelina zostaje zupełnie sama, zdana na łaskę obcych nieżyczliwych ludzi. Zgodnie z pisemną wolą ojca dziewczynka w ciągu 7 dni musi wybrać swojego prawnego opiekuna. O jej względy zabiegają – dyrektorka sierocińca, pani Bruber, adwokat Vincent Krammer, pastor Martin oraz doktor Sobel, którzy nie cofną się przed niczym, by zawładnąć majątkiem dziewczynki. I kiedy wydaje się, że już nic i nikt nie obroni Eweliny przed ludzką chciwością, nad jej domem zaczyna krążyć Czarny Ptak, a w miasteczku zjawia się dziwna postać – pan Rukkman.


O książce pisali:


„Nowe Książki”: "Gortat konsekwentnie buduje atmosferę niesamowitości, korzystając z zestawu elementów dobrze znanych miłośnikom powieści gotyckich. Mamy więc olbrzymi, ponury dom usytuowany na morskim klifie, którego wszystkich mrocznych zakamarków nie zgłębili nawet właściciele, zamglony Widmowy Las, regał wypełniony kolekcją niechcianych, zdeformowanych zabawek, wreszcie równie nieforemną postać Gregora odrzuconego przez zdrową tkankę społeczną. Przebieg fabularny powieści znaczą nieszczęścia i niefortunne zdarzenia, które (…) nadają całości wydźwięk melancholijnej powagi. Wszystko to przygotowuje czytelnika na wielki finał, zakończenie zarazem logiczne i bardzo zaskakujące, spiętrzające wszystkie dotychczasowe zagadki, skłaniające do refleksji. Zakończenie to nadaje powieści skonstruowanej wyłącznie z rozpoznawalnych wątków i motywów cudowny rys oryginalności”.


„Głos Kultury”: „Ewelina i Czarny Ptak to pierwsza historia z serii "Lepiej w to uwierz!", która niezaprzeczalnie wyróżnia się na tle wydawanych w Polsce książek młodzieżowych. Grzegorz Gortat (…) nie raczy swojego czytelnika mdłymi opowiastkami bez polotu z oklepanym morałem. W młodzieżowym świecie Gortata jest mrocznie, strasznie, nietypowo i… fantastycznie. (…) Gortat wie, jak wzbudzić najbardziej rozedrgane emocje u odbiorców swoich powieści i nie boi się przy tym dyskusyjnych rozwiązań, których nie spotkamy często w powieściach dedykowanych dzieciom i młodzieży. Autor ufa jednak, że jego czytelnik zrozumie, że przekaz, który chcemy osiągnąć, wymaga niekiedy poświęceń, a chwilowy wstrząs wynosi empatię czytelnika na jeszcze wyższe poziomy”.


Fragment powieści: „Ale równie dobrze mógł to być CZŁOWIEK, KTÓRY ZASŁABŁ I POTRZEBUJE POMOCY! Przemogła strach i podeszła. „Proszę pana!” Drgnął, ale nie podniósł głowy i się nie odezwał. Przykucnąwszy, trąciła go lekko w plecy. „Nie może pan tak leżeć na gołej ziemi. Pada coraz mocniej. Jeszcze się pan przeziębi”. „Pst! Podglądam mrówki”. „Co ciekawego może być w mrówkach?” Podparł się na łokciach i odgarnął z czoła grzywkę czarnych włosów, żeby się Ewelinie przyjrzeć. Miał wychudłą, raczej srogą twarz, ciemny zarost na policzkach i niebieskie, pogodne oczy. „Takie pytania – rzekł – mogą zadawać tylko miastowe dzieci”. Mówił cicho i melodyjnie. Z głosu kogoś Ewelinie przypominał. „Mam na imię Ewelina. Nie mieszkam w mieście, tylko kilka kroków stąd. – Pokazała w kierunku, gdzie znajdował się dom. – Ale nie odpowiedział mi pan, co komu daje obserwacja mrówek”. Wstał i otrzepując ubranie z ziemi, odparł: „Możemy się od nich wiele nauczyć. Są niezmiernie pracowite. I potrafią się zorganizować”. „Ludzie też”. „To prawda. W każdym razie niektórzy. Ale w jednym mrówki biją nas na całego. (…) Są zdolne udźwignąć ciężar, który dla człowieka okazałby się ponad siły”.

KSIĄŻKI ZAPOWIADANE

Morze. Odpływ


Dziewięcioletni Patryk wraz z rodzicami spędza wakacje nad morzem. Kolejny upalny dzień lipca, woda kusi obietnicą ochłody. Dochodzi do tragedii, której widomy znak niczym brzemię winy chłopiec będzie musiał nosić do końca swoich dni. Co przyczyniło się do nieszczęścia? Bezmyślność? Egoizm? Beztroska w połączeniu z brawurą? Jakkolwiek było, w kilka sekund jego życie zmienia się nie do poznania.


W rok po tragicznych wydarzeniach Patryk wciąż nie może się pogodzić z losem. Nie siebie jednak obwinia. Wyciszając wyrzuty sumienia, pielęgnuje w sobie pragnienie zemsty. Dzień w dzień odwiedza muzeum sztuki w rodzinnym mieście, co niespecjalnie dziwi u chłopca, który od najmłodszych lat marzył o karierze malarza. Ale to nie miłość do sztuki przyciąga go na salę wystawową i każe mu stać godzinami przed płótnami mistrzów.


Fragment powieści: „Obraz, przed którym wystawał najdłużej, przedstawiał morze i skrawek piaszczystej plaży. Na brzegu żywej duszy. Morskie fale przetaczały się niemrawo po piasku. Cofając się, niespodziewanie rosły i nabierały impetu. Zaledwie dziesięć metrów od brzegu spienione bałwany osiągały wysokość pierwszego piętra. Przesłaniały linię horyzontu. Niebo było pogodne. Zbliżał się zachód słońca. Lada moment zacznie się odpływ. Może już się zaczął. Obraz był jednym z najmniejszych na wystawie; 40 na 60 centymetrów, informował dołączony opis. Musiał stawać na palce, żeby obejrzeć to, co go w morskim krajobrazie interesowało najbardziej. Na prawo od środka płótna, tam gdzie morze zaczynało się burzyć, od podstawy granatowych fal odbijała się owalna, jasna plama. Próbował sobie wmawiać, że malarzowi osunął się pędzel; albo biała farba, której Emmanuel Stockton używał mało oszczędnie do odtworzenia spienionych grzbietów fal, skapnęła z pędzla na płótno. Ale wystarczyło, że przymknął oczy, by plama ożywała. Jak piłka unosiła się na wodzie. Nim zatapiały ją rosnące błyskawicznie fale, oczami wyobraźni widział otwarte do krzyku usta topielca i wyciągniętą błagalnie rękę”.

KAFKOLOGIA

Geniusz niewolnikiem systemu


Geniusz zaszczuty przez pracodawcę i kolegów; zaprzęgnięty do urzędniczego kieratu za cenę zaniedbywania literackiej pracy; eksploatowany ponad siły od rana do wieczora. Znacie to? A jakże, to przecież typowy portret Kafki. Tylko czy prawdziwy?

Dr prawa Franz Kafka niemal całe zawodowe życie przepracował w Zakładzie Ubezpieczeń Robotników od Wypadków. Mimo częstych urlopów oraz licznych zwolnień lekarskich regularnie awansował i był nagradzany. „Biurowy kierat” Kafki zaczynał się o 8:00, kończył o 14:00. Kafka, ten „ponurak” i „odludek”, cieszył się w pracy powszechną sympatią. Może to m.in. sprawiło, że kiedy po upadku monarchii habsburskiej Czesi zwalniają niemal wszystkich nieczeskich pracowników, Franz zostaje.

Skąd więc ten jakże powszechny obraz autora Wyroku i Kolonii karnej jako ofiary niewolniczej pracy? W dużej mierze zawdzięczamy go samemu Kafce. W swych Dziennikach wielokrotnie się uskarża, że czas spędzony w biurze to poświęcenie czynione kosztem „prawdziwego powołania”, czyli twórczości literackiej.






Jak się zapisać do grupy odbiorców newslettera? Proszę wysłać „tak” na adres: grzegorzgortat@gmail.com.
Aby zrezygnować z prenumeraty, wystarczy wysłać „nie”. Na ten sam adres proszę kierować wszelkie pytania i uwagi.