s.główna

Nr 33       21 sierpnia 2020

autoRPortret

GrzegorzGortat  

(1957 - *), pisarz

* Uzupełnić post factum

NOWA KSIĄŻKA


Pan Rasmussen

Kryminał? Powieść obyczajowa? Współczesny moralitet? Zapis upadku idei i odchodzenia znanego nam świata? A może również powieść o miłości? A jeśli Pan Rasmussen jest wszystkim tym po trosze? Czytelnik po lekturze poniższych cytatów zapewne ze mną się zgodzi.


Pewne rzeczy się powtarzają w każdej epoce, zmieniają się tylko nazwy, narzędzia, głoszone hasła i kolory mundurów.

W prymitywnych społeczeństwach skazywano starców na eksterminację tylko wtedy, gdy ciężar ich utrzymania był ponad siły społeczności. Tego uzasadnienia nie da się dzisiaj obronić. A tak na marginesie, nie wydaje mi się, by eutanazja okazała się czymś więcej niż sezonowym wymysłem lansowanym przez pseudofilozofów i różnej maści szarlatanów. Wyląduje na śmietniku historii tak jak inne chore pomysły zrodzone w XX wieku.

Jeszcze niedawno człowiek robił za życia kilkaset zdjęć, teraz podobną liczbę wykonuje w miesiąc. (…) Marie patrzy na to zjawisko z pozycji historyka. Mówi: kilkaset zdjęć składało się na przeszłość rodziny, ale kilkadziesiąt tysięcy to tylko bezwartościowy zbiór obrazków. Dziś pamięć o przeszłości stała się balastem, dowodzi. Choć próbuję oponować, to ostatecznie przyznaję jej rację. Przytakuję, gdy mówi: „Po co nowym pokoleniom stare wspomnienia? Będą miały swoje”.

Podobno boimy się tego, czego nie rozumiemy. Tylko czy naprawdę muszę się starać wszystko zrozumieć?

Nie buntuję się przeciwko śmierci. Trudno będąc zdrowym na umyśle, buntować się przeciwko temu, co nieuniknione. (…) To marny przeciwnik, niewart uwagi, bo nie kieruje się planem i uderza na oślep. Ma tyleż rozumu, co cegła spadająca na głowę przechodnia. (…) Śmierć jako ślepy traf, nieunikniony element chaotycznej układanki, nad którą nie mamy absolutnie kontroli? Zgoda. Ale nie śmierć z ręki drugiego człowieka! Zgasić czyjeś życie jak niedopałek papierosa? Dla kaprysu, dla zabawy, z żądzy zysku – obojętne; Marie na taki koniec nie zasłużyła!

PO GODZINACH


Sztuka Uli Cy, albo z przymrużeniem oka…


Ula Cy zawsze chadzała swoimi drogami. Nie dziwi więc, że stroniła od polityki, a tym bardziej nie angażowała się w bieżące spory polityczne. Jeśli już wkraczała na grząski grunt polityki, czyniła to w sposób aluzyjny, ograniczając do minimum środki artystyczne, by pochylić się z troską nad kondycją człowieka. Przykładem załączona praca pochodząca z ostatnich twórczych miesięcy artystki. Subtelna metafora i czytelne przesłanie filozoficzne były znakiem firmowym tej przedwcześnie zamilkłej artystki.


PIĄTKI Z PIĘTASZKIEM


Robinson i pochwała czujności

Mój poczciwy Robinson, poczęstował mnie tęgim kopniakiem, kiedym wrócił z koziej zagrody z udojonym mlekiem.

„Za co?”.

„Wybiję ci z głowy dzikie zabobony!”

„Szczęście wielkie, żeś od miękkich pośladków zaczął”. – Popatrzyłem na niego krzywo.

„Mów, cóżeś to za taniec odtańczył pod palmą?”

„W ostatniej chwili żem zmiarkował, że zapuszczam się z lewej strony, więc się cofnąłem, by okrążyć pień od strony przeciwnej. Okrążyć drzewo z lewej to pewne nieszczęście na polowaniu”.

„Tak też myślałem! Na nic moja nauka, skoro w przesądach tkwisz jak ryba w mule. Od dziś inaczej cię będę uczył”.

Zamierzył się kijem. Przytomnie uskoczyłem, alem uronił przy tym mleka z ceberka. Cóż było robić? Nie uśmiechało mi się dnia zaczynać bez śniadania, jednak jak nakazuje zwyczaj ulałem sporą porcję mleka przez lewe ramię.

„Opętańcze!” – próbował mnie powstrzymać.

„W trosce o nas to czynię. Mleko wylać, to jakby biedę zapraszać do domu! Dla odpędzenia nieszczęścia trzeba skropić ziemię mlekiem, koniecznie przez lewe ramię”.

„Wstyd mi przynosisz!”

„Wybacz, krzywdy nikomu nie czynię. Kto mądry, złego losu nie będzie wystawiał na pokuszenie”.

„Kto mądry, w Bogu we wszystkim pokłada wiarę!”

„A jeśli twój anglikański Bóg dostanie wzdęcia i za potrzebą się oddali, na ten czas spuszczając człowieka z oka?”

„Bluźnisz!”

„Albo, gorzej jeszcze, chwilę nieuwagi wykorzysta Bóg papistów, by człowiekowi zamącić w głowie?”

„Durny Piętaszku, nawet papiści stronią od zabobonów. O dobrych anglikańskich chrześcijanach nie wspomnę...”


„Małom to razy widział, jak omijasz drabinę, by przypadkiem pod nią nie przejść?”

„W trosce jedynie, by nie spadła mi na głowę”.

„A czemu, zdarza się, przez lewe ramię spluwasz?”

„A jak najlepiej sprawdzić, z której strony wiatr wieje?”

„Widziałem, jakeś onegdaj uganiał się za czterolistną koniczyną”.

„Z miłości do czterech Ewangelistów, którzy słowa Pana Naszego w trosce o nasze zbawienie spisali”.

„A kiedy kury czy kokosy liczysz, to z dwunastu na czternaście przeskakujesz, trzynaście zawsze pomijając?”

„Przez wzgląd na apostoła Judasza, który był trzynastym gościem na Ostatniej Wieczerzy, a przez którego zdradę Pan Nasz śmiercią męczeńską na krzyżu w feralny piątek...”

Urwał raptem. Patrząc na mnie z twarzą nagle pobladłą, wydusił: „Piątek, Piętaszek, pech do kwadratu...” – Po czym trzy razy przez lewe ramię splunął i rzucił się na ziemię, by szukać czterolistnej koniczynki.




Jak się zapisać do grupy odbiorców newslettera? Proszę wysłać „tak” na adres: grzegorzgortat@gmail.com.
Aby zrezygnować z prenumeraty, wystarczy wysłać „nie”. Na ten sam adres proszę kierować wszelkie pytania i uwagi.