s.główna

Nr 2       10 stycznia 2020

autoRPortret

GrzegorzGortat  

(1957 - *), pisarz

* Uzupełnić post factum

DLACZEGO

Nazwisko


Czy coś poza nazwiskiem łączy Gortata pisarza i Gortata koszykarza? Obaj jesteśmy łodzianami, urodziliśmy się w cieszącej się wątpliwą sławą dzielnicy Bałuty. Co jeszcze? Smykałka do sportu. Upór. Chęć stawiania na swoim. RÓŻNICA nie do pokonania? Wbrew pozorom nie chodzi tylko o te 30 cm. Marcin G. zawsze może napisać bestseller, Grzegorz G. zaś nigdy nie zagra w NBA.
Ach, to nazwisko! Młodsi pewnie nie wiedzą, że w latach 70. Polska mogła się pochwalić wspaniałym bokserem wagi półciężkiej Januszem Gortatem (dwukrotnym brązowym medalistą igrzysk olimpijskich, prywatnie ojcem Marcina). Jako nastolatek czerpałem z tego niemałe „korzyści”. Wystarczyło, że w sytuacjach „kryzysowych” na ostrożnie zadane pytanie: „Ten bokser to może twoja rodzina?” odpowiedziałem twierdząco (panie Januszu, proszę o wybaczenie, w myśl rodzinnej legendy pewien stopień pokrewieństwa nie jest wykluczony), a przeciwnik najczęściej pistolet chował do kabury, a wyciągał fajkę pokoju.

KSIĄŻKI ZAPOWIADANE

Pokój bez widoku

.

Taki tytuł nosi pierwsza z dwóch powieści, które ukażą się jeszcze w tym roku. Kim jest główny bohater? To pisarz John M. Godart, urodzony w Polsce jako Jan Michał Godurć, przyjaciel Susan Sontag i Saula Bellowa, profesor uniwersytetów Princeton, Berkeley i Columbia. Godart-Godurć po wieloletnim pobycie w USA wraca do Polski. Opromieniony sławą zdobywcy Pulitzera, wymieniany wśród kandydatów do literackiego Nobla, uchodzi powszechnie za autorytet moralny i sumienie swego pokolenia po obu stronach Atlantyku. Ikona współczesnej światowej kultury, symbol polskiego twórcy odnoszącego sukcesy w Ameryce, jest wyczekiwany w ojczyźnie niczym bohater narodowy. Jest ktoś, kto czeka szczególnie niecierpliwie.

Czy Godart-Godurć jest na kimś wzorowany? Nie, jest postacią fikcyjną, tak jak opisywane wydarzenia są wytworem fikcji. Jeśli powieść pod jakimkolwiek względem ma odbicie w rzeczywistości, to jest to sprawa tyleż przypadku, co powtarzalności ludzkich losów.


KSIĄŻKI JUŻ OBECNE

Wybór na dzisiaj: Zła krew, Nasza Księgarnia 2009


Autobiografia? No nie. Jeśli zaś biografia, to pokolenia Polaków, którzy w latach sześćdziesiątych XX wieku byli dziećmi; oraz biografia Łodzi, również tej przedwojennej, z uliczkami wydeptanymi stopami Poznańskiego i Izraela Rabona; i warszawskiej ulicy Tłomackie, gdzie przed wojną pod numerem 13 zbierali się pisarze, dziennikarze i artyści, którzy już niedługo w krematoriach Auschwitz mieli się zamienić w cienie.


O Złej krwi pisali:
„Gazeta Wyborcza”: „Znakomicie oddaje autor całą gamę PRL-owskiej rzeczywistości. (…) Jego książkę czyta się z przyjemnością i satysfakcją. Także za sprawą licznych literackich nawiązań – do Rilkego, Scotta, Dostojewskiego czy Kafki. Jeśli coś jest nośnikiem tradycji i wartości, to właśnie literatura – tę oczywistą prawdę pisarz podaje w niebanalny sposób”. „Polonista na emigracji”: „Żydzi, którzy przetrwali gehennę wojenną musieli zmierzyć się jeszcze z ludzkim światem po wojnie. Skazani na samotność (…) żyli już tylko w jednym celu: aby spróbować ocalić pamięć o tym co było. Wydaje mi się, że autor Złej krwi dołożył tą książką swoją cegiełkę, ocalając od zapomnienia świat szczęśliwych przed wojną Żydów”.

Fragment powieści: „Złej krwi nie można mieszać z dobrą. Jak człowiek coś takiego usłyszy, to z początku gotów pomyśleć: no, to wcale nie takie głupie. Dolej kubek zepsutego wina do stągwi dobrego, a całą stągiew zakwasisz. Ale wino to nie krew. No i ile trzeba by tej złej krwi, żeby zepsuła dobrą? Czy wystarczy kropla z palca? A może kubek? Albo dwa? No, tego się nie da zmierzyć. Ale jak się zrobiło jeden krok, dlaczego nie zrobić następnego? Żeby mieć pewność, stuprocentową pewność, musimy wytoczyć całą złą krew, postanowili, niech nic nie zostanie".

KAFKOLOGIA

Aresztowanie Franza K.


„Ktoś musiał zrobić doniesienie na Franza K., bo mimo że nic złego nie popełnił, został pewnego ranka po prostu aresztowany”. Zdanie otwierające jeden z najbardziej znanych utworów Kafki, tutaj sparafrazowane, mogłoby równie dobrze stać się elementem biografii Franza; z tą wszakże różnicą, że „nic złego nie zrobił” byłoby w jego przypadku, mówiąc najłagodniej, mijaniem się z prawdą. Jest lipiec roku 1901, przyszły autor Procesu ma osiemnaście lat i przystępuje do egzaminu maturalnego. Najbardziej boi się greki. Nie on jeden. Z kolegami wymyśla ryzykowny (przestępczy?) plan. Odwróciwszy uwagę gospodyni profesora, wykradają na godzinę jego notes z tekstami maturalnymi i słowo w słowo przepisują. Efekt? Wszyscy zdają.


Po latach Franz sam się do tego oszustwa poniekąd przyznaje, w słynnym Liście do ojca pisząc, że maturę zaliczył nie do końca uczciwie. Więcej światła rzucają nieopublikowane wspomnienia Hugona Hechta, kolegi klasowego Franza, który szczegółowo opisuje przebieg całego wydarzenia (z jego, a jakże, romansowym podłożem: „młoda, atrakcyjna” gospodyni!).









Jak się zapisać do grupy odbiorców newslettera? Proszę wysłać „tak” na adres: grzegorzgortat@gmail.com.
Aby zrezygnować z prenumeraty, wystarczy wysłać „nie”. Na ten sam adres proszę kierować wszelkie pytania i uwagi.