s.główna

Nr 50       18 grudnia 2020

autoRPortret

GrzegorzGortat  

(1957 - *), pisarz

* Uzupełnić post factum

PIĘĆDZIESIĄTKA? A JEDNAK TAK…


Zaledwie przed kilkoma dniami jedna z osób regularnie czytających newsletter zwróciła się do mnie z pytaniem, czy w związku z publikacją 50. numeru przewiduję jakąś „celebrację”, coś w rodzaju „specjalnego” wydania. Odparłem, że nie, w duchu przyznając przed samym sobą, że nic szczególnego nie przychodzi mi do głowy. Los postanowił mnie wyręczyć. Zaledwie kilka godzin temu trafiła do mnie przesyłka z egzemplarzami autorskimi. W przypadku autora 18 wydanych powieści kolejna publikacja nie stanowi zapewne szczególnego powodu do celebracji. A jednak chcę o niej napisać. Rzecz w tym bowiem, że wystąpiłem w zupełnie nowej dla mnie roli – nie jako autor tekstu, lecz ilustracji.



Kiedy w marcu tego roku zwrócono się do mnie z pytaniem, czy mógłbym zilustrować jeden z tomików poezji (przygotowywanych do publikacji przez Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział Warszawa i Instytut Literatury), poczułem się jak pływak namawiany do skoku na głęboką wodę. Głębia i wyzwanie kusiły, a jednocześnie powstrzymywała mnie świadomość, że ryzykowny „skok” mogę przypłacić bolesną kontuzją. Cóż, miłość do sztuki – jak każda miłość zresztą – może się przecież okazać nieodwzajemniona; zwłaszcza w przypadku delikwenta, który na długie lata wziął rozbrat z ołówkiem, piórkiem i tuszem. Przystałem na propozycję. Co przeważyło? Chyba myśl, że nie można się cofać przed nowymi wyzwaniami. Towarzyszyło mi chyba również przeświadczenie, że tylko jeden krok dzieli mnie od złożenia samemu sobie obietnicy, by kontakt z piórkiem i tuszem uczynić bardziej regularną praktyką. W końcu motywacja to rzecz podstawowa.


Ostatecznie poproszono mnie o zilustrowanie jeszcze jednego tomiku. Przez tygodnie pracy zdobyłem kilka cennych doświadczeń, a z efektami można się zapoznać w ukazanych na zdjęciu tomikach. Oczywiście, zachęcam też wszystkich do poznania twórczości Doroty Koman i Andrzeja Dorobka.

ZAPISKI MĘŻCZYZNY PO NIEWŁAŚCIWEJ STRONIE CZTERDZIESTKI


Salon pustych haków


W czasach gospodarki rynkowej, której hasłem naczelnym jest konkurencyjność – nie zawsze, niestety, tożsama z jakością – wytworzyła się szczególna symbioza między biznesem a językiem. W miejsce niegdysiejszych piekarni, siłowni, zakładów fryzjerskich czy cukierni jak grzyby po deszczu powstają „pracownie wypieków”, „akademie ruchu”, „salony paznokci”, „pracownie dobrego zdrowia” czy „akademie pączków”. Być może zdaniem biznesowo-językowych ekwilibrystów „odwiedzę salon fryzur” brzmi bardziej światowo niż „pójdę do fryzjera”. Z tego zapewne powodu zakład fotograficzny przechrzczono na „pracownię wspomnień”, a sklep z zegarami, zegarkami i wszelakimi odmierzaczami sekund nazwano „pracownią czasu”. Tylko patrzeć, jak zakłady energetyczne zostaną przemianowane na „fabryki dobrej mocy”, a Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania nazwie się „Akademią Czystości”. Wstrzemięźliwość i ostrożność w uprawianiu tego lingwistycznego poletka są jednak jak najbardziej pożądane. Choćby taki „salon pierników” niekoniecznie przecież musi się kojarzyć z miejscem wypieku popularnych słodkich miodowych smakołyków...


Oddzielony od siermiężnej komuny bezpieczną cezurą trzydziestu kilku lat, w powyższym duchu pozwolę sobie na garść osobistych sklepowo-lingwistycznych refleksji. Otóż bez wielkiego ryzyka błędu zaryzykuję twierdzenie, że gdyby Komitet Centralny PZPR wykazywał się większą językową odpowiedzialnością, upadek komunizmu w kraju nad Wisłą zostałby odwleczony o kilka lat. Jak zły sen pamiętam sklepowe wnętrza nieskażone obecnością mięsa, kiełbasy, jaj czy cytrusów. Wiem, poetyka słów schabowego nie zastąpi! Ale czyż narodowi nie żyłoby się lepiej, a Jedynej Słusznej Partii dostatniej, gdyby ordynarny „mięsny” zastąpić „salonem pustych haków”, a pozbawiony wiktuałów sklep spożywczy nazywać „akademią octu”?



PS Pan Mareczek, który empirycznie poznał smak wszystkich PRL-owskich alkoholi tudzież ciężar milicyjnych pałek, ówczesną Komendę Główną Milicji Obywatelskiej proponuje nazywać „Pracownią Łamania Kości”.










Jak się zapisać do grupy odbiorców newslettera? Proszę wysłać „tak” na adres: grzegorzgortat@gmail.com.
Aby zrezygnować z prenumeraty, wystarczy wysłać „nie”. Na ten sam adres proszę kierować wszelkie pytania i uwagi.